Jeżeli śledzicie na bieżąco moje media społecznościowe, to możecie wiedzieć, że postanowiłem sprawdzić na sobie działanie diety niskowęglowodanowej, czyli inaczej diety low carb (LC).
Tydzień temu nagrałem film, w którym pokazywałem swoje cukry (zobacz FILM), a dzisiaj powiem Wam jakie są moje pierwsze odczucia, czyli jakie 5 wad i jakie 5 zalet ma dieta niskowęglowodanowa w kontekście poziomu cukru.
Dalszą część tekstu znajdziecie pod filmem.
Zaleta 1 – większa kontrola nad węglowodanami
To co mnie najbardziej przekonało do spróbowania diety niskowęglowodanowej to bardzo prosty fakt: to węglowodany mają największy wpływ na nasz poziom cukru. Ciężko się z tym nie zgodzić.
Jak możecie wiedzieć, na nasz poziom cukru wpływa masa różnych czynników jak na przykład: wysiłek, brak wysiłku, stres, przeziębienie, inne schorzenia, cykl menstruacyjny, czasem pogoda, podróże, brak snu oraz dieta.
Dieta wydaje się tym czynnikiem, który wpływ wywiera największy. Jeśli przyjrzymy się diecie to w niej też są pojedyncze elementy jak: ilość posiłków, indeks glikemiczny, ilość kalorii, rozkład makroskładników, które też w jakiś sposób wpływają na poziom cukru.
Ciężko jednak dyskutować z tym, że to właśnie węglowodany z całej naszej diety wpływają na poziom cukru najmocniej. Z tego też powodu, większość zaleceń dietetycznych dla osób z cukrzycą dotyczy właśnie źródeł węglowodanów.
Ograniczenie ich ilości w posiłkach oraz zadbanie o ich odpowiednią jakość może odegrać kluczową rolę w wynikach każdej osoby z cukrzycą. Zarówno w typie 1 jak i w typie 2 cukrzycy.
Ja uważam, że przy cukrzycy i insulinooporności, jeśli jedyne co zrobimy z węglowodanami to zamiana ryżu białego na brązowy, jasnego makaronu na ciemny, czy jasnego pieczywa na ciemne to jest po prostu za mało. Mówię to z doświadczenia: byłem na diecie ze zwykłymi produktami, byłem na diecie z produktami razowymi, brązowymi i jestem teraz na diecie, w której węglowodany w dużej mierze pochodzą z warzyw. Różnica jest przeogromna.
Zaleta 2 – lepsza kontrola masy ciała
Często mówi się, że dieta niskowęglowodanowa pozwala szybciej schudnąć niż dieta zbilansowana. Oczywiście znajdziecie badania, które to pokazują, bo znajdziecie badania na wszystko, jednak prawda jest taka, że w każdej diecie, jaka by ona nie była, największą rolę odgrywa, nie rozkład makroskładników, tylko ilość spożywanych kalorii.
Dieta niskowęglowodanowa ma jednak to do siebie, że przez większy w niej udział tłuszczów i białka, łatwiej nam o szybsze uczucie sytości. Są nawet hipotezy, że stosowanie takiej diety może wpływać na wydzielenie pewnych hormonów, które powodują, że nasze ciała szybciej się najadają. Dodatkowo, co bardzo ważne dla osób, które chcą schudnąć, tłuszcz i białko opóźniają opróżnianie żołądka, więc wydłużają przez to uczucie sytości. To bardzo ważne, bo dzięki temu łatwiej będzie nam nie podjadać w ciągu dnia i przez to nie będziemy robić nadwyżki kalorycznej, od której się tyje.
Ta zaleta nie jest moją opinią. Bazuję na tym co mówią w tym zakresie dietetycy, których wiedzy ufam.
Natomiast moim własnym spostrzeżeniem jest to, że mój organizm zaledwie po tygodniu tej diety potrzebuje o 30% mniej insuliny niż przy diecie zbilansowanej. To jest zaleta, którą mogłyby docenić osoby z isnulinoopornością, czyli rownież osoby z cukrzycą typu 2 i część osób z cukrzycą typu 1.
Zaleta 3 – bardziej przewidywalne cukry
Kolejną zaletą diety niskowęglowodanowej jest to, że poziom cukru jest bardziej przewidywalny. Tutaj już mam swoje własne zdanie i doświadczenie. To też wynika z prostego faktu. Kiedy na jakiś standardowy posiłek musimy podać sobie powiedzmy 8 jednostek insuliny to szansa, że się pomylimy jest bardzo duża. Dlaczego?
Insulina może się niewłaściwie podać, możemy trafić w naczynie, w mięsień, insulina może zadziałać szybciej, albo za wolno, jedzenie nie wchłonie się tak jak chcemy i tak dalej. To wszystko to ryzyko wliczone w insulinoterapię i osoby, które leczą się insuliną wiedzą, że potrafi ona zadziałać różnie. Też mnie to spotykało.
Natomiast kiedy potrzebujemy podać sobie 1,5 jednostki insuliny na podobnie kaloryczny posiłek to sprawa wygląda zupełnie inaczej. Ryzyko popełnienia błędu i tego, że insulina zadziała nie tak jak chcieliśmy jest mniejsze.
I teraz, żebyście nie zrozumieli mnie źle. Ja 10 lat jadłem nie lowcarbowo i żyję i milion razy miałem perfekcyjne cukry, nawet przy dużych dawkach insuliny, więc oczywiście jest to możliwe, ale przy diecie niskowęglowodanowej jest to po prostu dużo łatwiejsze i jak dla mnie jest to jedna z zalet.
Zaleta 4 – lepsze samopoczucie
Może i nie jestem długo na diecie low carb i jeszcze nie wiem wszystkiego, ale to co poczułem od razu to lepsze samopoczucie. Kiedy jemy większe ilości węglowodanów to u wielu osób poziom cukru nie wygląda tak:
Nie jest łagodnie pofalowany, tylko wygląda jak zęby grzebienia, czyli jest wyraźny wzrost, potem wyraźny spadek i unormowanie. Tak działają tez organizmy zdrowych osób, to nie są płaskie kreski, są takie ząbki w momentach kiedy coś jemy. To jest normalne, aczkolwiek u zdrowych osób te górki są niższe niż u większości diabetyków.
To co udaje się dość łatwo osiągnąć w diecie low carb to wypłaszczenie wykresu i unikanie górek. To nie tylko poprawia nam statystyki i oddala od przewlekłych powikłań, ale przede wszystkim poprawia samopoczucie. Ja przy takich dużych wahaniach czuję się źle. Mam spadki energii, chce mi się spać i tylko czekam, aż wypiję kolejną kawę. Teraz jest inaczej. Czuję dużo więcej energii i rzadko chce mi się spać.
Zaleta 5 – mniejszy strach przed hipoglikemią
Ostatnia zaleta, którą ja osobiście doceniam bardzo mocno jest mniejszy strach przed niedocukrzeniem. Mówiłem Wam to wiele razy, że jestem przewrażliwiony na punkcie hipoglikemii i jakbym się nie zabezpieczał przed nią to zawsze jest z tyłu głowy.
Pracowałem nad tym na psychoterapii, ale nadal mi ten problem towarzyszy. Okazuje się, że przy diecie low carb, przez mniejsze wahania cukru i mniejsze dawki insuliny czuję się bezpieczniej. Nawet jak miałem ostatnio niedocukrzenia to wystarczyła jedna kostka Dextro i cukier wracał do normy, więc komfort psychiczny mam nieco wyższy.
Wada 1 – to droga dieta
Nie a co się oszukiwać, dieta niskowęglowodanowa, przynajmniej w takim wydaniu w jakim stosuję ją ja nie jest dietą tanią. Zrobię osobny film na ten temat, bo obiecałem, ale tak na szybko.
To co kupuję to choćby: ser feta, parmezan, mięso wołowe, orzechy, awokado. O dziwo jem teraz bardzo duże ilości warzyw, ale one też tanie nie są. Jest to wada. Ostatnio byliśmy ze znajomymi na mieście, we włoskiej restauracji. Pozostali jedli pizzę i carbonarę, a ja tatara i krem z pomidorów. Chyba wiadomo, kto zapłacił najwięcej 😀
Więc na pewno nie jest to dieta dla każdego. Eliminujemy w niej produkty, które są dość tanie jak: ryż, makaron, kasze, ziemniaki.
Mam nadzieję, że jak trochę lepiej ogarnę przepisy to będę mógł Wam dać jakieś porady odnośnie oszczędzania w tej diecie.
Wada 2 – ciężko ogarnąć tę dietę na penach
Jestem zdania, że trudno byłoby mi kontrolować poziom cukru na takiej diecie, gdybym był leczony penami z insuliną. Mam na szczęście pompę insulinową, w której dawkowanie insuliny można idealnie dopasować pod białko i tłuszcz. Na penach jest to trudne. Są osoby, które przechodzą z tego powodu na insulinę ludzką o innym profilu działania, bardziej wydłużonym. Ja sam nie mam doświadczenia z tego rodzaju preparatami, bo są bardzo rzadko stosowane w cukrzycy typu 1.
U osób, które mają zachowane własne wydzielanie insuliny, czyli u większości osób z cukrzycą typu 2, czy insulinoopornością, problem podawania insuliny odpada, więc może to być dość proste. Polecam jednak skonsultować taką zmianę w diecie z lekarzem.
Wada 3 – wyjścia na miasto
Już wcześniej wspomniane wyjścia na miasto, czy wyjazdy na wakacje mogą być kłopotliwe, żeby utrzymać ten sposób odżywiania. Tutaj mam małe doświadczenie, bo byłem tylko 2 razy na mieście od kiedy jestem na diecie niskowęglowodanowej i raz jadłem tatara i krem z pomidorów, a drugi raz żeberka. Nie w każdej restauracji będę mógł znaleźć coś pod siebie.
Wada 4 – węglowodany działają ze zdwojoną siłą
Kolejna sprawa na minus jest taka, że jak mocno ograniczymy węglowodany – w moim przypadku jest to do 100 gramów na dobę to kiedy zjemy posiłek z większą ilością węglowodanów, powiedzmy chleb, banana, czy coś podobnego to nasza odpowiedź na niego może być zaskakująca. Ja to sprawdziłem na sobie jedząc trochę makaronu i wzrost cukru był bardzo duży. Taki jakiego normalnie, przed tą dietą nie miałbym. Więc trochę jest tak, że jak się powie A to trzeba powiedzieć też B.
Wada 5 – grożą mi niedobory
Czytając wypowiedzi dietetyków, często pojawia się temat niedoborów przy stosowaniu takiej diety. Jest to na pewno realne zagrożenie, ale myślę, że nie takie nie do ogarnięcia. Ten temat jeszcze trochę zaniedbuję, ale za jakiś czas będę chciał upewnić się, że przez eliminację wielu produktów nie nabawię się jakiś niedoborów.
Nie mam zamiaru zrobić sobie krzywdy goniąc prostą kreskę na wykresie. Wszystko z głową. Za jakiś czas będę chciał zrobić badana krwi i na pewno się z Wami tym podzielę.
Wpis zawiera linki afiliacyjne. To oznacza, że jeśli po ich kliknięciu zrobicie zakupy to ja otrzymam niewielki procent od transakcji.